Mikrofala została już unicestwiona. Bardzo fajna zabawka, majsterkowiczom szczerze polecam 🙂 (oczywiście majsterkowiczom ŚWIADOMYM tego, co robią, świadomym konstrukcji mikrofali i tego, jakie napięcia znajdują się w jej wnętrzu, w niektórych miejscach również po wyciągnięciu wtyczki z gniazdka).
Tu pragnę uspokoić tych zaniepokojonych czytelników, a tych nie mogących się doczekać fajerwerków muszę niestety rozczarować – nie robiłem z mikrofalką nic w klimacie moich niedawno pokazywanych rosyjskich kolegów po fachu, typowe zabawy z mikrofalami mam już zaliczone od dawna, jeszcze w wieku lat nastu (przy użyciu mikrofali nowokupionej wtedy przez rodziców), kasowanie płyty CD, plazma w bańce żarówki – wszystko to już było, nie po to kupiłem tą kuchenkę. Ta poszła niemalże od razu pod topór:
Pomysł na biznes mam: Nauki przedmałżeńskie. Chętni kandydaci do założenia rodziny dostaną od nas listę zakupów oraz dwójkę naszych dzieci i zostaną wysłani na zakupy do supermarketu. Czas trwania zajęć: 90 minut. Jeśli po tym czasie zakupy będą zrealizowane, nasze dzieci będą całe i zdrowe, a narzeczeni będą nadal przekonani, że założenie rodziny i posiadanie dzieci to jest właśnie to, czego pragną od życia, kurs zostanie zaliczony, uczestnicy zaś dostaną od nas certyfikat zaświadczający FAKTYCZNĄ gotowość do bycia rodzicami.
Opłata za kurs: GRATIS!!! (po cichu dodam, że za te 90minut plus czasy dojazdów spędzone bez dzieci, w ciszy i spokoju gotów byłbym nawet dopłacać).
PS: tak, właśnie wróciliśmy z zakupów…
Zainspirowany niedawnym wpisem na temat składnicy złomu i skarbów, jakie na niej można znaleźć nie wytrzymałem i w końcu zakupiłem sobie wymarzoną mikrofalkę. Za całe 10zł 😀
Urządzenie ewidentnie z jakiejś wyprzedaży w GB, sprzedawane wtórnie przez prywatną osobę w Polsce, ale albo osobie coś się pomyliło, albo niegramotnie podchodziła do sprawy i nie potrafiła uruchomić urządzenia (faktem jest, że model obsługuje się dość nielogicznie), bowiem urządzenie zakupiłem jako niesprawne, okazało się być natomiast w pełni sił i całkowicie dobre, jedyna bolączka to brak talerza. Nie po to jednak kupiłem złoma, żeby go teraz naprawiać, ooo nieeeee
Się ostatnio zmailowałem z kolegą na temat trawienia płytek i przewinął się w dyskusji temat urządzenia do wspomagania tego procesu. Zorientowani wiedzą, niezorientowanym dopowiem, że trawienie trwa od kilku minut do godziny i wymaga najlepiej ciągłego mieszania roztworu trawiącego, najlepiej równolegle z jego podgrzewaniem. Jak sobie z tym amatorzy-elektronicy radzą? Różnie.
Ciekaw jestem, czy komuś jeszcze przyszło do głowy, by w dobie żarówek-ledówek dostępnych w cenie poniżej 10zł za sztukę robić własne 😉 Bo ja właśnie, korzystając z wolnej chwili machnąłem sobie taką. Póki co istnieje czysto wirtualnie, ale jak mi tylko z Chin przypłynie worek ledów (~3$ za 100szt. półwatowych „warm-white”), zrobię, to pokażę działające.
Ściany naszego domu są pomalowane już równych pięć lat. Wyglądają zaś, zwłaszcza miejscami, jakby były malowane nie pięć lat temu, a conajmniej piętnaście. A w międzyczasie przebywała pomiędzy nimi na codzień ekipa węglarzy. Jest to, nie bójmy się tego wprost powiedzieć, w dużej mierze zasługa naszych dzieci kochanych, które wbiegając prosto z dworu, z zabaw błocie dajmy na to, lecą biegiem do łazienki, bo bardzobradzobardzo muszą i po drodze, czarrrrną łapą na oślep klepią w okolice wyłącznika, bo za którymś razem na pewno się trafi. Nie, nie pokażę, jak wyglądają okolice tegoż wyłącznika (od oświetlenia parterowej łazienki), wstydzę się.
W dzisiejszym repertuarze: sztuka dramatyczna oparta na autentycznych wydarzeniach:
„Wyjście z Poślizgu„
Wiecie jaki jest najwspanialszy, najlepszy i najbardziej rozwijający twórczo plac zabaw dla dziecka, które lubi majsterkować, regularnie miewa niesamowite pomysły oraz bardzobardzo fascynuje się budową różnych urządzeń? Składnica złomu! Jako dzieciak każde wakacje i każdy niemal dzień wolny od szkoły spędzałem u swoich dziadków, niedaleko których znajdowała się może nie tyle składnica złomu, co raczej ogromne, dzikie wysypisko śmieci, ale ponieważ bywały tam śmieci również i przemysłowe, obiekt ten był dość bliski ideału. Ech, te dziury w spodniach, plamy po oleju maszynowym na nowokupionej kurtce (olej był mocno zużyty, plamy nie sprały się nigdy), łapy wiecznie poparzone… długo by opowiadać 😀