Category: dzieci

Listonosz zawsze puka dwa razy. I takie tam.

Takie pokutują różne tzw. prawdy uniwersalne. Jak choćby wspomniana prawda przez jedną Agatkę uwieczniona, jakoby listonosz miał dwa razy zawsze pukać (co zresztą jest tym trzecim rodzajem prawdy wg podziału ks. Tischnera, bo nasz poprzedni listonosz na starym mieszkaniu dzwonił, walił, telefonował i jakby miał trąbkę pocztową, to na pewno by trąbił i na trąbce, obecny zaś jest strasznie nieśmiały, nie dzwoni, nie puka, w ogóle pokazuje się z rzadka i jak tylko może, unika kontaktu). Mówią też osoby doświadczone i/lub znające się na rzeczy, że sprawy związane z ogrzewaniem, w szczególności kotły grzewcze mają pewien ulubiony miesiąc, w którym się psują najczęściej. Mało tego, mają nawet ulubioną połowę tegoż miesiąca, w której się psują szczególnie często… Czy muszę pisać, o który miesiąc chodzi? 😉

Czytaj dalej

Mikołaj inny, niż wszystkie.

U Wyjątka w szkole konkurs plastyczny ogłosili, na wykonanie dowolną techniką portretu Św. Mikołaja.

Szczerze mówiąc, uwagi bym nawet na to nie zwrócił  Wyjątek też jest bardzo daleki od nawet nie przejmowania się, ale w ogóle zauważania takich obwieszczeń, ale małżonka przeczytała i zagoniła nas wszystkich do pracy (tak, portret mógł być pracą „rodzinną”!). I tak oto powstał portret może nie najwyższych lotów (bo na bazie odręcznego rysunku Wyjątka, który co tu dużo mówić, zdolności plastyczne odziedziczył w 100% po mnie), ale za to z całą pewnością inny, niż wszystkie 🙂

Czytaj dalej

Nauki przedmałżeńskie

Pomysł na biznes mam: Nauki przedmałżeńskie. Chętni kandydaci do założenia rodziny dostaną od nas listę zakupów oraz dwójkę naszych dzieci i zostaną wysłani na zakupy do supermarketu. Czas trwania zajęć: 90 minut. Jeśli po tym czasie zakupy będą zrealizowane, nasze dzieci będą całe i zdrowe, a narzeczeni będą nadal przekonani, że założenie rodziny i posiadanie dzieci to jest właśnie to, czego pragną od życia, kurs zostanie zaliczony, uczestnicy zaś dostaną od nas certyfikat zaświadczający FAKTYCZNĄ gotowość do bycia rodzicami.

Opłata za kurs: GRATIS!!! (po cichu dodam, że za te 90minut plus czasy dojazdów spędzone bez dzieci, w ciszy i spokoju gotów byłbym nawet dopłacać).

PS: tak, właśnie wróciliśmy z zakupów…

Najgorsi rodzice ever!

Ech, czego my się właśnie o sobie nie dowiedzieliśmy…

Otóż, wyobraźcie sobie, że jak tylko Wyjątek się urodził, wraz z małżonką staliśmy nad nim, jeszcze w formie wyjącego 24/h tobołka (1) i rechocąc złowrogo planowaliśmy z sadystycznymi uśmieszkami, jak to poczekamy, aż Wyjątek będzie większy, po czym złośliwie odetniemy mu CAŁY INTERNET!!!!! Jak tylko się urodził, już planowaliśmy takie oszustwo!!!

Czytaj dalej

Jestem, jestem, żyję. Trochę nam się ciężko przestawić na powakacyjny tryb życia, więc i strona podupadła. Tak, żeby ją choć trochę z niebytu wyciągnąć i sprawcom tych codziennych kilkudziesięciu wejść wynagrodzić cierpliwość, dwa zdjęcia wklejam:

Czytaj dalej

Ja sobie tutaj żarty z własnego dziecka w poprzednim wpisie urządzam, a wygląda na to, że chłopak naprawdę pała (uczuciem pała) i to mocno. Wczoraj przed snem przyszedł do mamy z telefonem w ręku (stara komórka bez sima, zostawiona dzieciom do zabawy), z którego z youtuba leciała jakaś muzyka i pytanie poważne zadaje:
– mamo, mamo, czy ta piosenka jest romantyczna?

Czytaj dalej

Tak na marginesie i bardziej dla utrwalenia dla potomności: Łajza (lat 5) jest, jak się okazuje, bardzo stały w uczuciach i konsenwentnie zmierzający do celu. Wspominanej już tutaj sąsiadce zza płotu oświadczał się już gromkim głosem jako trzylatek, niedawno pisałem o tym, jak proponował jej zostanie na noc, oferując własne łóżko do spania i planując nawet takie szczegóły jak brak piżamy u dziewczynki. W ten weekend zaś nastąpiły plany długofalowe: „jak już będziemy dorośli, to się z tobą ożenię” :)))

No fakt, że nie sama sąsiadka dla niego istnieje, w przedszkolu są co najmniej dwie koleżanki (z różnych grup!), potrafiące biegiem się zerwać, bo Łajza wychodzi nie pożegnawszy się pierwej, ale tu wiadomo, stare przysłowie powiada, że przy jednej…. khem… przy jednej mysiej norce żaden kot sie nie wyżywi (żona, ja tylko teoryzuję!). Stałość uczuć jest? Jest! Poważne plany na przyszłość są? Są! No to o co chodzi? 😉

Hej kolęda, kolęda

Dla odmiany od dniesień na temat budowy domku na kuniej łapce historyjka z Łajzą (lat 5) w rolach głównych.

Wyobraźcie sobie: dość uroczysta kolacja z oakzji urodzin dziadka rzeczonego Łajzy, dorośli siedzą przy stole, rozmawiają o jakichś nudnych pierdołach, dziecię znudzone śmiertelnie postanowiło w końcu rozruszać towarzystwo. Celem rozruszania całkowicie spontanicznie i bez zbędnych zapowiedzi odśpiewał ni stąd ni zowąd pełnym głosem piosenkę:

Pójdźmy wszyscy do lodówki
po kiełbasę i parówki
powitajmy anananasa
co nam biega na golasa.

Tak, wiem, porządni rodzice powinni dziecko skarcić, wytłumaczyć, że była to piosenka niesmaczna, nie na miejscu i w ogóle. Ale cóż, nie daliśmy razy. Całkowicie niepedagogicznie popłakaliśmy się wszyscy ze śmiechu. Śledztwo odprawione potem wykazało, że Łajzę piosenki tejże nauczył Wyjątek, a ten z kolei zna ją od swojego kolegi ze szkoły. Tu śledztwo umarło. A piosenkę utrwalam ku pamięci. Dorośnie, zacznie dziewczyny sprowadzać, będzie o czym opowiadać 😀

Page 2 of 2«12

Archiwum

  • 2021 (3)
  • 2020 (2)
  • 2019 (8)
  • 2018 (9)
  • 2017 (24)
  • 2016 (66)
  • 2015 (39)

Wyszukiwanie

Licznik odwiedzin

0360951
Visit Today : 10
Hits Today : 12
Total Hits : 1170570
Who's Online : 3