Jesień na całego, sezon ogrodowy się kończy, czas więc na jakieś podsumowanie zmian. O brukach już było, o nawadnianiu było i to nieraz, czego zaś nie pokazywałem na pewno, to tarasu w jego obecnej formie:
Uprzejmie informuje się, że wbrew krążącym podejrzeniom nie zostałem aresztowany w wyniku niedawnego wpisu n/t mojej subiektywnej historii telekomunikacji, przydługa przerwa w prowadzeniu strony nie jest również spowodowana przez owych kolegów, których nie znam, wspominanych tamże. Sprawa jest prosta: urlop miałem. Urlop był wypoczynkowy, więc oczywiście rano (rano! Hejnał w radiu naprawdę nie jest wyznacznikiem pór dnia!) brałem się za robotę, a wieczorem padałem na twarz i nie w głowie mi była pisanina. Do historii telekomunikacji jeszcze wrócę, póki co zaś małe podsumowanie zmian wokół Domu w Lesie.
Historia telekomunikacji historią telekomunikacji, ale życie toczy się dalej, prawda? W międzyczasie taras Domu w Lesie się robił. Aż do teraz bowiem miał on dość smętną formę betonowego klepiska w formie pierwotnie pozostawionej nam przez budowlańców. Klepisko owo były przeznaczone do zapłytkowania, jednak było to o tyle kłopotliwe, że klepisko miało pewien mały defekt. Mianowicie: taki taras powinien być wylany ze spadkiem. No i ten spadek…. miejscami go nie było wcale, perfekcyjny poziom był uzyskany, a w jednym obszarze, starannie wybranym tuż przy drzwiach tarasowych – spadek był. Ujemny…