Renament

(nie, nie ma błędu. „Renament” podobnie, jak „Wyszłem do biura”, to stałe związki frazeologiczne, pochodzące z tekturek wywieszanych na sklepowych drzwiach w zamierzchłych czasach 😉 )

Trochę zaszłości się pojawiło do wyjaśnienia, na co pora jest tym bardziej właściwa, że coś mi ostatnio kolano szlag trafił i i tak niczego większego nie mogę robić, w zasadzie, jak mi ortopeda zalecił, mam zakaz klęczenia. Co jest tym bardziej przykre, że właściwie wszystkie prace, jakie miałem zaplanowane na nadchodzący okres, klęczenia wymagają: kostka przed śmietnikiem, krawężnik, cembrowina wokół klombu, nawodnienie skończyć, wylewka na tarasie, płytki potem… no szlag by to!!!!. Ale do rzeczy:

1 – Garażoinator: zrobiony już od jakiegoś czasu, ale wciąż niezainstalowany, ponieważ problemy się pojawiły w najmniej oczekiwanym miejscu. Dla przypomnienia, najważniejszą funkcją garażoinatora jest wspomaganie ustawiania samochodu w garażu w dokładnie określonym miejscu, ponieważ samochód duży, garaż mały i zagracony i jest bardzo mały margines błędu w ustawieniu auta tak, by i wrota garażu się zamknęły i klapa bagażnika (kombi) swobodne otworzyła nie zawadzając o nic. Pomagać w tym mają dwie bariery optoelektroniczne, wykrywające czy samochód jest za blisko, czy za daleko. Elektronika gotowa, czujniki gotowe, potrzebny był tylko drobiazg: coś, co z drugiej strony przejazdu będzie w te czujniki świeciło. Czujniki wykorzystałem typowe z rodzaju  TSOP1736. Nadajnik/oświetlacz – dioda LED podczerwona na odpowiednią długość fali, zasilona z generatora 36kHz na NE555 – do zrobienia w godzinkę, nie?

Otóż nie! Zrobiony w godzinkę nadajnik był bowiem wykrywany przez czujniki z odległości nie większej, niż jakieś pół metra. Czujniki sprawne, wydłubane z docelowego układu i wyposażone tylko w diodę świecącą do pokazywania samego faktu, że coś odbierają, reagowały na pilota telewizyjnego uruchomionego w dowolnym punkcie warsztatu, właściwie nawet nie musiałem pilotem celować w czujnik, odbicia od ścian, czy sufitu wystarczały. Skoro pilot jedną diodką tak mocno świeci, to czemu mój nadajnik nie potrafi?
Cuda z tym robiłem, zakupiłem leda większej sprawności, puściłem przez niego prąd 100mA (p-p), uzyskana odległość wzrosła do może metra, przy czym w tej odległości trzeba było już bardzo dokładnie celować. Siedząc nad tym problemem aż oscyloskop specjalnie zakupiłem, by go pokonać (znaczy, i tak planowałem, ale nagła pilna potrzeba jego posiadania przyspieszyła decyzję), bo myślałem, że może coś jest nie tak z samym NE, że może on nie generuje tego, co trzeba. Ale nie. I częstotliwość się zgadzała i prąd przez diodę szedł taki, jak chciałem.
Problem okazał się trywialny, a pomogli go rozwiązać pospołu koledzy z pl.misc.elektronika oraz własne spostrzeżenie, że jak ruszam odbiornikiem, albo wręcz macham przed odbiornikiem ręką, to on tak jakby lepiej reaguje. Potrzebna była dodatkowa modulacja sygnału. Nie wystarczy samo 36kHz, trzeba je jeszcze wysyłać w paczkach. Jest to opisane nawet w datasheecie czujnika i jak już się wie, czego szukać, wydaje się oczywiste.
Tak wygląda prąd diody nadawczej (napięcie na rezystorze szeregowym leda), który okazał się właściwy:

NewFile1

jeszcze źródło powyższego sygnału, zmontowane w twórczym szale na płytce prototypowej:

i jako ciekawostka: testowy odbiornik sygnału. Jak widać, odbiera 🙂

2 – Nawadnianie: hydrofor gotowy, chwaliłem się już, jednak muszę go jeszcze delikatnie przerobić. Rura wyjściowa z hydroforu tak, jak jest, mocno utrudnia obsługę filtra, nie przemyślałem jej położenia po prostu. Do poprawki! Zasilacz do elektrozaworów z możliwością sterowania nimi ręcznego i automatycznego, ze sterownika – robi się.

3 – Cembrowina: musiałem ją niestety zarzucić na jakiś czas, bo raz, że kolano, dwa, że Wyjątek ma za tydzień imprezę o charakterze religijnym, ale zanim mi kolano zdechło, zdążyłem zrobić i odpowiednik ścianki fundamentowej pod nią i porozkładać sobie cegiełki na próbę. W międzyczasie rozkwitły nam tamże tulipany:

O, tak to mniej więcej będzie wyglądać. Podmurówka z pozostałości kostki betonowej murowanej na chudziaku, na nią dwie warstwy cegły na płask, a na wierzchu obrzeże z cegły murowanej sztorcem. Na wprost obiektywu jest próba zrobienia tego wyżej, na trzech warstwach, ale uznaliśmy, że będzie za wysoko. Z racji sposobu ułożenia między cegłami będą musiały być szerokie fugi. Na wierzchniej warstwie nic się z tym nie zrobi, ale te dwie układane na płasko – chyba będą ciął każdą cegłę w trapez. Ty w końcu tylko 40 cegiełek, po dwa cięcia na każdą… co to jest. Ze dwie-trzy godzinki, niewielka pylica płuc, zrobi się 🙂

4 – żarówka LED home-made: nawet nie tknięta. Casu nima, krucabomba…

 

 

 

This entry was posted in , , , , . Bookmark: permalink.

11 Responses to Renament

trash_bin
Commented:  18 kwietnia 2016 at 16:38

Ta cegła na górze będzie wystawać za rzędy cegieł pod nią? Nie obawiasz się o nieuniknione (zgodnie z prawami Murphy’ego) kontuzje kolan/piszczeli? Rozdarte siatki z zakupami?

    Jarek.P
    Commented:  18 kwietnia 2016 at 19:29

    Tak, ten murek ma (będzie miał) przekrój w kształcie litery T i faktycznie będzie to dewastator rajstop, łydek i toreb oraz wredna szykana dla taczki czy kubła ze śmietnika, ale trudno, nikt nie każe się przepychać tuż przy klombie 🙂

marek
Commented:  19 kwietnia 2016 at 07:51

podzielam zastrzeżenia „trash_bin”; dlaczego ta podmurówka taka wysoka? na mój gust to jedna warstwa tych cegiełek wystarczy 🙂
pozdrowienia

    Jarek.P
    Commented:  19 kwietnia 2016 at 08:57

    Nie, no, co Wy – cegiełka na płask ma 6cm. Do tego 1cm fugi z każdej strony to da raptem 8cm murku pod 12cm cembrowiną. Z jedną warstwą cegieł całość by wystawała na 20cm, tak, jak my to chcemy zrobić, będzie to miało nawet nie 30cm, 27 dokładnie. Za wysoko?

marek
Commented:  19 kwietnia 2016 at 11:46

jak na mój gust jedna warstwa by wystarczyła, ale o gustach się nie dyskutuje 🙂

jestem Twoim czytelnikiem od kilku lat, nie będę Ci kolejnej laurki wypisywał, chociaż na nią zasługujesz, tak trzymaj 🙂

    Dobra, i tak tą jedną warstwę wymurować muszę, więc zanim zacznę murować drugą, postawię na niej parę cegieł bokiem i zobaczymy, jak to wygląda.

    Dzięki 🙂

tirowiec
Commented:  22 kwietnia 2016 at 09:29

A nie rozważałeś czujnika ultradźwiękowego do pomiaru odległości auta od przeszkody? Dodatkowo z przodu jakieś lusterko sferyczne z ciężarówki ze szrotu. To jest bardzo praktyczna i precyzyjna rzecz bo tirowcy używają ich do manewrowania całym składem – mają wgląd w cały obrys kabiny.

    Jarek.P
    Commented:  22 kwietnia 2016 at 09:46

    Rozważałem. Takie rozwiązanie byłoby bardzo eleganckie i ciekawe do nauki (nie robiłem jeszcze nic na ultradźwiękach), jednak zarzuciłem ten pomysł z powodu specyfiki mojego garażu. Na jego tyle stoi regał, na którym trzymam m.in. worki z gipsem, czy cementem, co wymuszałoby pyłoszczelną konstrukcję, dodatkowo nie mam tam żadnego okablowania, musiałbym skądś ciągnąć kabel. Nie chodzi tylko o zasilanie, garażoinator ma współpracować również z napędem wrót garażowych blokując je, jeśli coś, np. zderzak auta, znajduje się w świetle bramy, więc musiałbym go połączyć jakoś z okablowaniem strukturalnym budynku. Ja może i mam jakieś 3,5km kabli w ścianach, ale bez przesady, są jednak mimo wszystko rejony, w których żadnymi przewodami (zwłaszcza wolnymi) nie dysponuję 🙂
    Tyle wad rozwiązania z czujnikiem ultradźwiękowym. Zaletą bariery dla mnie zaś jest to, że będzie ona zainstalowana tuż przy skrzynce rozdzielczej znajdującej się w ścianie garażu i jedynie na drugą stronę garażu muszę pociągnąć przewód do zasilania nadajnika IR, ale mogę to zrobić bezproblemowo po konstrukcji prowadnic bramy garażowej. No i jeszcze kwestia zamontowania świateł sygnalizacyjnych – też optymalne miejsce będzie tuż obok.

    Natomiast podoba mi się pomysł z tym lusterkiem, ale nie w garażu, a na słupie przydrożnym, znajdującym się dokładnie na wprost wyjazdu z naszej posesji. Droga wąska, ogrodzenie dość zwarte, trzeba się wystawić na drogę, żeby uzyskać widok na boki, przez co zdarzyło mi się już przyprawić sąsiada o stan okołozawałowy. Myślałem już o takim lusterku montowanym czasem przez drogowców, ale one drogawe, kurczę. Szrotowe lusterko od „dużego” zaś nie jest jakieś szokująco drogie (na allegro jakieś zamienniki do Iveco widzę po 25zł), a wystarczyłoby chyba, mimo mniejszych rozmiarów.

bajcik
Commented:  1 maja 2016 at 01:56

O oscyloskopku byś coś wiecej napisał 😉
W ogóle jak by się pojawiła nowa kategoria wpisów – „narzędzia”, to bym chętnie pisał. Opisy, do czego, na co zwracać uwagę przy zakupie. Dremelka na przykład myślę kupić – a tu widzę jakieś różne modele, różne zestawy i różne ceny. Ciężko zawczasu przewidzieć co się przyda a co nie.

    Jarek.P
    Commented:  1 maja 2016 at 08:31

    Kategoria – nie ma sprawy, ale komentarzy nie da się otagować, ani okategoriować. Mogę jedynie sam pisząc w blogu o narzędziach dorzucić taką kategorię, ewentualnie dodać podstronę „Narzędziownia” poświęconą narzędziom.

    Oscyloskop – Rigol DS1054Z, aktualny numer 1 w klasie oscyloskopów dla amatora, wszelakie dyskusje typu „co kupić” na dowolnym forum elektronicznym od niego się zaczynają zwykle i na nim kończą, więc i ja go kupiłem, nie żałuję 🙂 Jeszcze go tylko nie „kopnąłem” na 100MHz, ale zapewne zrobię to, jak tylko pojawi się potrzeba obsługi takiego pasma.

    Dremel – odradzam. To dobre urządzenia, ale bardzo amatorskie. Podobnie albo niewiele drożej kosztuje, a dużo pewniejszy jest Proxxon. Zwłaszcza statyw proxxona bije dremelowy na głowę. Kup sobie napęd, statyw koniecznie, a zestawy końcówek już niekoniecznie firmowe, bo kosztują majątek, nawet w Biedronce czy lidlu czasem bywają dość porządne za dużo mniejsze pieniądze.

      trash_bin
      Commented:  5 maja 2016 at 19:28

      Proxxon, zdecydowanie – posłuchałem Jarka już jakiś czas temu w tej sprawie i jestem bardzo zadowolony. Statyw może bez wodotrysków (najtańszy wybrałem), brakuje mu precyzyjnego ustawiania w Zce (śruba by się przydała żeby zjechać np. o 2mm), ale wajcha jest i śruba graniczna, na upartego można działać i tak. Na poprzednim (co prawda nie oryginalnym, tylko dremelo-podobnym) ustrojstwie wiercąc otworki w PCB łamało mi się wiertło średnio co kilkanaście otworów. Teraz zrobiłem już kilka płytek, ponad 100 otworków powiercone (od 0.6mm) i ani jedno się nie złamało. Licząc cenę przeciętną wiertła w Polsce po 10 złociszy, to i tak mi się opłacało. A o Dremelach wystarczy poczytać na forach – posiadacze odradzają, bardziej zaawansowani znawcy już odradzają bardzo stanowczo 🙂

Skomentuj Jarek.P Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Archiwum

  • 2021 (3)
  • 2020 (2)
  • 2019 (8)
  • 2018 (9)
  • 2017 (24)
  • 2016 (66)
  • 2015 (39)

Wyszukiwanie

Licznik odwiedzin

0355774
Visit Today : 105
Hits Today : 381
Total Hits : 1161364
Who's Online : 3