O, takie coś:
Wykonane z kija od grabi, odpadniętej z brzozy gałęzi, zrzynka sklejki i duuużej ilości kleju termicznego. I haczyk na wszelki wypadek, bo póki co karmnik stoi na pieńku drzewa ściętego jeszcze w trakcie budowy. Okoliczne koty już się cieszą ) (choć pieniek wbrew pozorom na zdjęciu jest dość wysoki, karmnik jest jakieś 160cm nad ziemią)
I do kompletu jeszcze coś takiego, już nie mojej produkcji, tylko kupione w sklepie:
I zobaczymy, co się tam zalęgnie. Biorąc pod uwagę, co u nas lata, spodziewamy się szpaków albo sikorek. Kurcze, teraz, gdy budka już wisi, a ja piszę te słowa, przyszło mi do głowy, że w dachu budki trzeba mi było zamontować kamerę z podświetleniem IR. Nic, może na kolejny sezon…
A tak poza tym, to….
Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku!
Commented: 3 stycznia 2018 at 19:33
Nasza kotka też się bardzo cieszyła z karmnika. Średnio raz na tydzień przynosiła nam swoje zdobycze, bo w jej oczach chyba nie potrafimy się sami wyżywić 😉
Dokarmianie ptaków to bardzo szlachetne zajęcie. A one potrafią się tak pięknie odwdzięczyć. Zwłaszcza na maskę się pięknie odwdzięczają, choć lubią się też i na szybę odwdzięczyć, a nawet na okna w domu się też czasem pięknie odwdzięczają. Ich wdzięczność jest szczególnie doceniana, gdy wyrażą ją na moskitierę, wtedy i moskitiera jest szczęśliwa i okno również 😉