Ciesiołki c.d.

A jednak nie taki diabeł straszny, jak go malują. Wczoraj z pierwszym złączem się troche namęczyłem, a dziś zrobiłem resztę jeszcze przed śniadaniem 🙂

Potem dwa gniazda pod czopy wewnętrzne i oto kompletna rama:

I po zmontowaniu:

Śmiałem się jeszcze, że dbając o szczegóły, powinienem to łączyć również bez gwoździ, tylko zacinać te czopy w jaskółczy ogon i klinować kołkiem wbitym w dziurę wierconą na przestrzał, ale to już by był przerost formy nad treścią, całość jest po prostu solidnie zbita w narożnikach duuużymi gwoździami 🙂

Nogi już też są poprzycinane, jutro jak wbiję kotwy w grunt, całość stanie w docelowym miejscu. I trzeba będzie gdzieś kupić deski na podłogę. Może jutro zabiorę się też za struganie kantówki na szkielet samej chałupki 😛

This entry was posted in . Bookmark: permalink.

2 Responses to Ciesiołki c.d.

trash_bin
Commented:  2 sierpnia 2015 at 08:03

Kotwy będziesz tylko wbijał w ziemię? Zastanawiałeś się może nad tym, żeby wykopać na nie doły, zalać betonem i w (jeszcze mokry) beton wsadzić kotwy takie „rozcapierzone” w dolnym końcu, żeby ich nic, za Chiny Ludowe nie wyrwało z ziemi? Taki domek jednak swoją masę ma, jak się dzieci zaczną w środku bawić (przez zabawę dzieci rozumiem czyste szaleństwo, chaos i demolkę), to mogą Ci się zacząć kotwy luzować. Widziałem u znajomego huśtawkę, która była na metrowe kotwy w ziemię tylko wpuszczona i powiem Ci, że potrafiła się ruszać przy huśtaniu. Mój teść na podwórku zrobił huśtawkę i właśnie zabetonował kotwy – dwie dorosłe osoby mogą się huśtać i ani drgnie. Już nie wspominając o izolacji od gruntu. Kolejna sprawa to wiatr, który dość silnie może oddziaływać na taką dużą konstrukcję. Być może między drzewami u Ciebie tak nie wieje, ale może lepiej dmuchać na zimne 🙂

Na takich wbijanych kotwach mam już podest do zjeżdżalni, podest ten już też swoje przeżył, a kotwy ani drgną 🙂 Huśtawkia, zwłaszcza taka wysoka jednak zupełnie inny charakter obciążenia produkuje (kilkadziesiąt kilogramów huśtającej się masy, poprzez trzymetrową dźwignię ruszającej kotwą… no, to ma prawo się rozchwiać). Grunt zresztą u mnie dość spoisty, pamiętam, jak tamte kotwy wbijałem, musiałem sie mocno namęczyć, żeby je dobić aż do ziemi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Archiwum

  • 2021 (3)
  • 2020 (2)
  • 2019 (8)
  • 2018 (9)
  • 2017 (24)
  • 2016 (66)
  • 2015 (39)

Wyszukiwanie

Licznik odwiedzin

0391723
Visit Today : 218
Hits Today : 263
Total Hits : 1246485
Who's Online : 1