– Kuba?
– Cooo?
– Jak będziesz szedł na górę, to spuść roletę!
– Dooobra!
Za pół godziny:
– Kubaaa?!
– Cooo?
– Spuściłeś tą roletę?
…..
– No tak, czy nie??!
– Jeszcze nie, zaraz spuszczę!
Po 20 minutach:
– NO I CO Z TĄ ROLETĄ????
-ZAAAARAAAAAZ!!!!
I tak codziennie, w różnych odmianach, doskonale znanych rodzicom dzieci, zwłaszcza dzieci dobiegających już nastoletniości, przeplatanych jeszcze ustawicznymi walkami z roletą w wykonaniu tych domowników (khem khem, pingwiny, chodzi o pingwiny, khem khem), którzy nie potrafią zapamiętać, że oryginalna nasza roleta jest badziewiem, w którym łańcuszek trzeba ciągnąć pionowo w dół, nie do siebie i zwłaszcza nie w bok, bo wtedy łańcuszek spada z rolki i/lub się kleszczy.
Oto rzeczona roleta w jej obecnej formie. Znajduje się ona na półpiętrze naszych schodów i gdy nie jest opuszczona po zmroku , potencjalni leśni ludzie mają wtedy wgląd w nasze mieszkanie „aż po gardło”, podobnie za dnia, gdy roleta nie zostanie rankiem podniesiona, na klatce i w holu jest ciemno. Tak więc obowiązkiem (teoretycznym) każdego domownika jest zauważywszy niezgodność stanu rolety z porą doby, skorygować to niezwłocznie. Przy czym, z czterech dostępnych osobników, dwaj mają ten obowiązek serdecznie w nosie, jeden do obowiązku podchodzi sumiennie i rzetelnie, ale… powiedzmy, że z obecnym, łańcuszkowym sposobem napędzania rolety nie rozumieją się wzajemnie i nie przepadają za sobą 🙂 Obowiązek więc spada aktualnie na mą biedną i umęczoną głowę. Trzeba coś z tym zrobić? Trzeba!
Automatyczne żaluzje już kiedyś zrobiłem. Jeszcze w starym mieszkaniu, z oknami tak położonymi, że w słoneczne dni po południu (gdy słońce było nisko, a świeciło ostro) robił się tam piekarnik, żaluzje więc były niezbędne, a że lenistwo we mnie silne zawsze było, też dorobiłem do nich napęd i zbudowany jeszcze w oparciu o zabytkowy procesor AT89 sterownik, który reagował na natężenie światła padające na czujnik. Tamto urządzenie było dość prymitywne, miało swoje narowy, ale działało 🙂 Tyle, że było zbudowane ponad dziesięć lat temu. Przez ten czas zarówno możliwości dostępnej dla majsterkowicza elektroniki wzrosły o całą epokę, jak i moje możliwości warsztatowe wzrosły… zważywszy na fakt, że wówczas mój warsztat mieścił się na małym biureczku, a z zaawansowanych elektronarzędzi miałem wiertarkę i dremela, też nie zawaham się napisać, że o epokę. Albo nawet i dwie 🙂
Zacząłem od rzeczy oczywistej: od stwierdzenia, że to już na pewno ktoś zrobił i opublikował, znaczy trzeba usiąść do internetów i poszukać projektów. Były, a jakże, całkiem sporo nawet. Zwykle sprowadzały się do przytroczenia z boku albo u dołu rolety osobnego napędu, jedyny projekt, jaki znalazłem, a który zakładał całkowite schowanie napędu w roletę, wymagał wałka rolety o dwa razy większej średnicy, niż u nas. A na to nie mogłem sobie pozwolić, bo by mi się drzwi od balkonu nie otworzyły, już obecna roleta się swym narożnikiem o glif opiera!
Co było robić? To, na co i tak miałem wielką ochotę od samego początku: zrobić to od zera po swojemu. Tak czy tak jednak należało zacząć od poszukania jakiejś jednostki napędowej. Projekty znalezione w internetach bowiem chyba bez wyjątku bazowały na serwomechanizmach modelarskich i to te serwa decydowały o konstrukcji mechanicznej całości. No luuudzie, naprawdę nie ma innych napędów, tylko serwa??? Oczywiście, że są! Ot, choćby taki silniczek wraz z przekładnią redukcyjną (do 100RPM), o zewnętrznych wymiarach 12x12x24mm:
Do kupienia na znanym chińskim portalu za całe… znaczy, za niecałe 3$ sztuka. Przesyłka gratis!. Tenże silniczek wszedłby nawet do oryginalnego wałka od rolety, ale wszedłby na styk, a nie chciałem ryzykować, że coś będzie tarło, więc z góry założyłem, że wałek wymienię na cztery milimetry szerszy, użyję tutaj rurki elektroinstalacyjnej PVC 22mm. Wewnętrzna średnica ok. 19mm, zmieści się wszystko, jeszcze z luzem.
Dzięki kilku wieczorom spędzonym z programem do grafiki 3D powstał taki oto projekt mechaniki:
Nie za bardzo wiadomo, co jest czym? No to może zdjęcie już wykonanej mechaniki będzie bardziej przejrzyste, odkąd mam drukarkę 3D, powstawanie takich detali stało się śmiesznie proste, wystarczy narysować, wrzucić na drukarkę i poczekać 🙂
Od lewej:
– lewy wspornik mocujący wraz z przyciskami do ręcznego sterowania roletą,
– Łożysko wałka nawijającego roletę (w tej plastikowej oprawce jest kulkowe łożysko, żeby nie było, że to prymitywne barachło jakieś!),
– szary korpus trzymający to wszystko w kupie,
– płytka z elektroniką, o której więcej napiszę za moment,
– silnik z przekładnią.
Na zdjęciu nie ma poza tym jeszcze:
– sprzęgła przekazującego obroty z silnika na wałek,
– prawego mocowania rolety wraz z prawym łożyskiem,
– samego wałka, będącego odcinkiem rurki elektroinstalacyjnej, szary korpus wraz z przyległościami będzie się znajdować wewnątrz tego wałka.
– i ewentualnie, jeśli by było potrzebne, jakiegoś kawałka kija od szczotki wypełniającego pozostałą część wałka celem jego usztywnienia.
Kilka słów na temat elektroniki: w starym wynalazku zajmowała ona obudowę wielkości… powiedzmy ciut większej paczki masła. W obecnym nie dość, że miała obowiązek zmieścić się w całości do rurki o średnicy palca, to jeszcze miała mieć niepomiernie większe możliwości. Tu już trzeba było sięgnąć po bardziej zaawansowaną elektronikę: po pierwsze i oczywiste, po moją aktualną największą miłość elektroniczną, jaką jest układ ESP8266, który tym samym stał się trzonem wynalazku, po drugie – po bardzo fajny gotowy driver do sterowania silnikiem DC, jakim jest moduł DRV8801 opracowany przez robociego potentata – firmę Pololu – bardzo fajny gotowiec zapewniający zarówno pełną separację zasilania (procesor z 3,3V, silnik z 12V), jak i komfort sterowania z wszystkimi możliwymi bajerami, z jakimi można sterować silnikiem DC – od PWM począwszy, na nawet hamowaniu elektrodynamicznym skończywszy, o drobiazgach w stylu pomiaru prądu pobieranego przez silnik (do detekcji przeciążeń) nie wspominając 🙂
Moja płytka PCB tak po prawdzie stanowi w 90% połączenie między tymi dwoma modułami, prócz nich na niej jest bardzo niewiele więcej, ot stabilizator 3,3V, parę kondensatorów, układ RC „power_on reset” i złącze „na zewnątrz” – wszystkie te elementy znajdują się po jej spodniej stronie i nie widać ich na fotografii. Poza płytką znajduje się podwójny przycisk sterujący, dioda LED, która będzie mądrze migać (na zdjęciu ledwie ledwie widać otworek na nią, u góry lewego wspornika, na jego górnym narożniku) oraz oczywiście doprowadzić trzeba do tego jakoś zasilanie.
No tak… zasilanie. To przy tego typu wynalazkach jest zwykle największym problemem. Bo kto normalny robi gniazdka przy oknie? Ba, kto normalny przewiduje jakieś kable do wykorzystania w przyszłości przy oknie? No jak to kto? Ja!
Ponad trzy kilometry kabli (różnych!) jest w ścianach i w podłodze Domu w Lesie. Bywa, że się przez to klnie długo i mocno, bo trzeba się u nas naprawdę mocno zastanowić, zanim się gwoździa w ścianę wbije, ale bywa też (szczęśliwie o wiele częściej), że się te kable przydają. Takoż i tutaj: wystarczyło wziąć mesla, młotka i się dokopać do idącego jak raz w tej okolicy przewodu od alarmu, który i tak miał wolne, niewykorzystane żyły. Chwilka stukania, jakaś puszka też się w przydasiach pobudowlanych znalazła i już glif okienny zyskał nowy ozdobnik. tak to wyglądało na surowo (na pajęczynę w rogu proszę nie patrzeć, jak się mieszka w lesie, to pająki trzeba pokochać, a że nas z kolei pokochały Kątniki, to i pajęczyny u nas tego typu właśnie bywają wszędzie i przybywa ich szybciej, niż się je sprzątać nadąży);
A tak wygląda na gotowo, po wyrównaniu gipsu, pomalowaniu i przymocowaniu na nowo listew przypodłogowych. Proszę nie dać się nabierać złudzeniu powodowanym przez perspektywę i obiektyw prawiejakszerokokątny, ta puszka NIE JEST krzywo.
Rurka wystająca w rogu stanowi przepust przewodu zasilającego, który dalej już sobie grzecznie pójdzie w narożniku framugi. Nie chciało mi się już orać całego glifu i kuć w nim bruzdy aż w okolicę rolety, cienki dwużyłowy przewód poklejony na glueguna ani nie będzie tam przeszkadzał, ani szczególnie szpecił. A zasilanie wynalazku zapewni.
No i oprogramowanie całości. Oj, tutaj to sobie trochę poszalałem. Traktując sprawę jako świetną okazję do pogłębienia swych umiejętności w kodowaniu C++ i mając na podorędziu kolegę Trash_bin, który z niezmierzoną cierpliwością wyjaśniał wątpliwości i pomagał rozwiązywać problemy, doszedłem w końcu do softu, który chyba tylko kawy nie potrafi parzyć o poranku, ale to tylko dlatego, że nie ma jak przy tym oknie postawić ekspresu.
Cóż więc tak naprawdę ta roleta potrafi?
- zasadnicza funkcja to oczywiście rozwijanie i zwijanie rolety. Zwijanie odbywa się „do oporu”, tzn do oparcia się dołu rolety o krawędzie korpusu, co zablokuje silnik,elektronika wykryje jego przeciążenie i zastopuje napęd. Jest to jedyna metoda kontroli pozycji rolety, jej rozwijanie odbywa się „ze znanej pozycji” na czas, po prostu uruchamiam obroty silnika na x sekund i wiem, że tyle zajmie rozwinięcie rolety aż na sam dół.
- sterowanie roletą: przede wszystkim można nią sterować lokalnie. Przyciskamy strzałkę w górę – roleta się zwija do końca, strzałka w dół – rozwija do końca. Ponowne przyciśnięcie dowolnego przycisku w czasie ruchu rolety zatrzymuje ją w miejscu, dzięki czemu można ją opuścić np. do połowy okna, gdyby ktoś tak chciał. Chyba od początku istnienia tejże rolety taka potrzeba się nie pojawiła, ale możliwość jest 🙂
- Roleta ma wbudowany interfejs WiFi, przy pomocy którego łączy się z domową siecią LAN, a za jej pośrednictwem z Domoticzem. I teraz dokładnie tą samą funkcjonalność, jak opisana wyżej, dostępną przy pomocy przycisków na korpusie, można uzyskać przy pomocy Domoticza. Poniżej fragment pulpitu Domoticza z przeglądarki w pececie, ale funkcja ta jest dostępna oczywiście i w aplikacji Domoticza na smartfonie. Tym samym, roletą mogę sterować z dowolnego miejsca przy pomocy telefonu 🙂
- Kolejna i w sumie najważniejsza funkcja rolety to będzie już czyste wykorzystanie możliwości dawanych przez samego Domoticza. Tamże bowiem, prócz możliwości ręcznego kliknięcia w taki „przycisk” jak na zdjęciu powyżej, można sobie w jego właściwościach dopisać, by np. rolety się otwierały codziennie 30 minut po wschodzi słońca w dni robocze (gdy się wcześniej wstaje) a godzinę po wschodzie słońca w weekendy. Taki tez przykład prezentuję poniżej (stan „off” to właśnie zwinięta, „wyłączona” roleta).
- oczywiście każda zmiana stanu rolety dokonana lokalnie jest również uwidaczniana w Domoticzu, komunikacja między domoticzem a roletą jest w pełni dwukierunkowa (i tu własnie podziękowania się należą dla Trash_bin, bowiem moja rola w tworzeniu tej części kodu polegała w sumie na wklejaniu przysłanych procedur i zwrotnym raportowaniu, co nie działa).
- wspominana wcześniej lampka sygnalizacyjna. tylko jedna, w dodatku jednobarwna, ale za to jaka rozmowna 🙂 Tą jedną lampką sygnalizuję właściwie wszystkie niuanse pracy sterownika tejże rolety:
- W normalnym stanie, czyli wszystko jest ok, roleta w stanie spoczynku lampka sobie jedynie krótko błyska co kilka sekund.
- Jeśli co owych kilka sekund lampka błyska podwójnie oznacza to problem z komunikacją z domoticzem.
- Potrójnie – brak połączenia wifi.
- Naprzemienne błyski krótki – długi oznaczają, że roleta sama nie wie, w jakim jest stanie, czy jest zwinięta, czy rozwinięta i będzie to sobie sama korygować przy najbliższej okazji, wykonując najpierw operację zwinięcia się „do oporu”.
- Stałe ciągłe świecenie towarzyszy ruchowi rolety,
- zaś jeśli w tym czasie przerodzi się ono w szybkie miganie, oznaczać to będzie przeciążenie silnika (np. w skutek zaczepienia rolety o coś).
- Funkcja „alarm”, sygnalizowana przez jednostajne równe miganie lampki – roleta nie potrafi się odnaleźć, nie wie, gdzie ma koniec, a gdzie początek, jej zwijanie nie napotyka oporu. Czyli, krótko mówiąc: coś się mocno spierniczyło.
- I wreszcie ostatnia funkcjonalność: konfigurator. Załóżmy, że taką roletę zrobiłbym drugą i chciał ją komuś ofiarować. Roleta ma być w stanie się podłączyć do sieci wifi owego kogoś, więc trzeba jakoś rolecie powiedzieć, która to jest sieć, jakie jest do niej hasło, podać adres serwera Domoticza czy ID przycisku rolety skonfigurowanego w Domoticzu. A jak to u licha zrobić, gdy roletowy interfejs użytkownika składa się z dwóch przycisków i lampki LED? Ano, np. tak 🙂
Otóż, fabrycznie nowa (kurcze… jak to sensownie napisać, uwzględniając fakt, że nie mam żadnej fabryki? Jarkowo nowa?) roleta po włączeniu zasilania nie rozpocznie normalnie pracy, nie podłączy się do żadnego wifi, tylko… sama stanie się accesspointem i zacznie rozgłaszać sieć o nazwie „Roleta”. Do tejże sieci należy się zalogować smartfonem, tabletem, czy dowolnym komputerem z wifi, po czym normalną przeglądarką internetową wejść na adres podany w instrukcji obsługi 🙂 I tamże, jak widać na załączonym obrazku można już sobie ustawić wszystko, co się chce. Proste? Proste! (a jeśli nie proste, to wersja skrócona: roletę da się zaprogramować przy pomocy choćby własnej komórki).
I tyle. Roleta nie jest jeszcze skończona, ale stan zaawansowania prac to jakieś 90%. Przy dobrych wiatrach, po weekendzie będzie już 100%, a działającą roletą oczywiście nie omieszkam się tu pochwalić 🙂 Na obecną chwilę nie skończony jest jeszcze tylko wspomniany wyżej konfigurator i ponieważ przesyłka z silniczkiem dopiero co się doczołgała z Chin, całość muszę jeszcze zmontować do kupy. No i zastanowić się, nad pomysłem, który został mi niedawno podsunięty jako remedium na zgłoszone przez małżonkę wątpliwości w temacie „a jak opuścisz roletę, jak prądu nie będzie?”. Remedium byłoby proste mechaniczne sprzęgiełko odczepiające roletę od ośki silnika po naciśnięciu/przekręceniu/pociągnięciu przycisku na boku rolety. W razie potrzeby po odblokowaniu owego sprzęgiełka roletę możnaby zwijać/rozwijać po prostu ręką. Pomysł w sumie jest niezły i choć został mi podsunięty w sposób, który był ewidentnym złośliwym podpuszczeniem (cytuję: „Jak Ty nie zaprojektujesz, to kto? 😉 (podpuszczanie_mode_on)”) :mrgreen:, pomyślę o nim. Bo może warto. Zwłaszcza, że znając siebie, jak już zamontuję tą roletę i ona zacznie działać, to potem żadna siła mnie nie zmusi do jej demontażu i przerabiania.
Commented: 25 maja 2017 at 21:08
Łoł! Szacunek za pomysł i konstrukcję, wszystko jak trzeba, bez zbędnych wodotryskow. Może tylko jakoś rygiel do ręcznego sterowania by się przydał.
Ciekawe ile czasu minie zanim to Chińczycy nie skopiują.
Ps. Wersja bloga na komórki się chyba popsuła.
Commented: 25 maja 2017 at 21:12
Dzięki 🙂
Rygiel – o tym właśnie piszę w ostatnim akapicie, już mam to zrobione, z boku będzie gałka, za którą pociągnięcie odsprzęgla silnik i gałką wtedy można luźno obracać roletą. Ale to tylko w razie awarii bądź braku prądu, bo ręczne sterowanie będzie możliwe przyciskami tak normalnie.
Na komórki – zaraz sprawdzę, dzięki za info.
Commented: 25 maja 2017 at 21:33
Aaa i jeszcze jeden pomysł, może trochę SF, bo jak ty tego nie zrobisz to kto? 😉
Niech roleta będzie fotowoltaiczna. Rozwinięta – ładuje akumulatory wewnątrz. Jest tam jeszcze chyba troszke miejsca na pare sztuk 18650? Byłoby bez kabla.
Jedyny kłopot to jak ktoś używa „odwrotnie”, tzn zasuwa na noc.
Commented: 25 maja 2017 at 21:36
Ratuuunkuuu, nieeeeee :)))))
Dać by się dało, ale własnie w tym sęk, że to nie jest roleta p/słoneczna, a p/podglądaczowa, rozwija się ją na noc, a na dzień zwija. No i panele fotoogniw na elastycznym podłożu zwijanym na dość wąską rurkę…. nie, chyba się nie podejmę 🙂
Commented: 25 maja 2017 at 23:13
Witam
Chyba nie do końca rozumiem mechaniczną koncepcję. Czy elektronika kręci się razem z elementem nawijalnym czy może ta rurka nawijalna kręci się dookoła pcb i reszty?
Teraz pare pytań natury software’owej
W czym robisz modele 3D (ja FreeCad)
W czym tniesz modele (dziś przerzuciłem się ze Slic3r’a na Curę i chyba nie wrócę)
W czym robisz PCB (Ja KiCad)
Silnik DC miał tutaj tę zaletę że jest bardzo mały i bezproblemowo miescił się w rurce, aczkolwiek ja (chyba) kombinował bym z krokowymi. Nie ma się czego bać, też są gotowe scalaczki. W przypadku rolety która nie „zsunie się sama” można ograniczyć zużycie prądu przez wyłączenie sygnału enable a zyskujemy dużo dokładniejszą kontrolę. I nie chodzi mi tutaj o to że roleta (Twoja bardziej zero-jedynkowa 🙂 ) ma co do micrometra ustawiać lecz bardziej o to że zadajemy jej pozycję do której ma się ustosunkować. Nie działamy na parametrach typu „void move_motor(bool direction, int seconds)” a raczej „void move_motor(long position)”. Kalibrację punktu max_up przechodzimy tylko raz (no chyba ze silnik kroki gubi) podczas włączania zasilania i nie dobijamy (tu bardziej o mechanike chodzi) rolety codziennie do góry do przeciążania silnika. Co do kalibracji punktu max kontaktron w obudowie mechaniki + płaski szeroki magnes neodymowy gdzieś w obciążniku który dociąża płachtę rolety.
To tylko takie spostrzeżenia człowieka który lubi komplikować sobie życie 🙂
Trochę przekonuję się do domoticza. Rozumiem, że sam przelicza sobie czas wschodu i zachodu słońca w stosunku do pozycji geograficznej (zegar astronomiczny). Pisałem tu wcześniej o innym systemie który chodził mi po głowie ale to dopiero jak będę miał więcej czasu (czyli pewnie na emeryturze)
Pozdrawiam serdecznie
Bartek
Commented: 25 maja 2017 at 23:24
Elektronika broń Boże się nie kręci. Kręci się jedynie rurka z roletą, łożyskowana na bokach (na zdjęciu z mechaniką widać łożysko lewe wraz z oprawką rurki, obracana zaś będzie przez silnik. Tak więc rurka nawijalna kręci się wokół całej reszty 🙂
Modele 3D robię w Design Spark Mechanical – program darmowy i bardzo łatwy do nauczenia się, jakoś mi się spodobał. Tnę zaś od początku w Curze i póki co nie widzę powodów do jej zmiany. Jedyne, co mam jej do zarzucenia, to kiepski algorytm robienia podpór, ale jak mi zależy, to trudne podpory po prostu wrysowuję sam. A PCB – od lat używam Eagle i też raczej go nie zmienię.
A wracając do konstrukcji – wszystko racja, ale krokowych chyba nie ma łatwo dostępnych z tak małymi średnicami, które by weszły w rurkę 19mm średnicy. A tu – elastyczność rolety i mała moc silnika chyba da niezbędny margines dla wyczucia przeciążenia w porę, zwłaszcza, że to działa w ciągu milisekund.
Domoticz – tak, wschody i zachody ma wyliczane astronomicznie. Wg nich podlewam póki co ogródek, działa to dość skutecznie, podlewanie się zaczyna razem z wieczorną szarówką.
Commented: 25 maja 2017 at 23:38
Teraz czaję, zmylił mnie ten pręt „usztywniający”.
Co do gabarytów silnika to właśnie starał bym się wypuścić silnik z boku rolety i to nie od strony zawiasów drzwi (obijanie o ścianę).
Curę bardzo dziś polubiłem.
W Eaglu cos tam dawno temu robilem. Design Spark Mechanical odpada… da się emulować (aaaa… WINE IS NOT AN EMULATOR!!!) ale wole natywne. A open source uwielbiam
Dobrej nocy 🙂
Commented: 26 maja 2017 at 06:49
Pręt – piszesz o tej mosiężnej rurce? Ona stanowi łącznik między nieruchomym korpusem z wyłącznikiem a również nieruchomym szarym korpusem z elektroniką i silnikiem, w jednym i w drugim jest zablokowana wkrętem. Normalnie jej nie widać, tu na zdjęciu całość jest rozsunięta. A przez nią przechodzą przewody.
Jak już skończę ją całkiem, to spróbuję opisać konstrukcję dokładniej w „moich projektach”.
Commented: 15 czerwca 2017 at 23:39
Hej Jarek, jak po kilku latach od budowy domu, wygląda w Twojej głowie wykonane oprzewodowanie? Co byś zrobił inaczej?
Commented: 16 czerwca 2017 at 08:51
Wincyj kabli! 😀
A poważniej – właściwie niewiele, okablowanie, które zrobiłem okazało się być na ogół wystarczające. Co bym zrobił inaczej? Przede wszystkim bardziej pilnował zrobionego okablowania przy dalszych pracach, bo potem się okazało, że kilka przewodów mi zniszczyli spece od gipskartonów, coś sobie też przewierciłem osobiście.
Chyba więcej przewodów bym też prowadził w wylewkach, w sumie sam nie wiem, czemu tego nie robiłem na większą skalę, chyba właśnie się bałem uszkodzenia przewodów w wyniku chodzenia po nich przed zalaniem wylewkami, tymczasem wyszło odwrotnie.
Nie robiłbym w ogóle pętli pod RS485, bo użyłem jej w sumie jedynie fragmentami, a obecnie i tak od tego odchodzę.
No i chyba całość oświetlenia (a nie jego część jedynie) zrobiłbym w układzie gwiazdowym, docelowo pod automatykę.
Commented: 17 czerwca 2017 at 13:14
Z tego co pamiętam to nie byłeś ochoczo nastawiony do centralizacji a teraz oświetlenie zrobiłbyś w gwieździe? Sam miałem ochotę na jakąś automatykę ale nie mogłem znaleźć chęci i pasującego uniwersalnego rozwiązania. W międzyczasie trafiłem na Twój dziennik budowy i teraz czytam bloga czekając na oświecenie. 😀 W moim zamyśle instalacja automatyki/komunikacji powinna być w topologi gwiazdy (rozszerzonej) bez ingerencji w instalację elektryczną tak by wszystko mogło normalnie funkcjonować. Obecnie mam okazję uczestniczyć w remoncie mieszkania w którym prawdopodobnie będę mieszkał więc chciałbym się przygotować małym kosztem na jakieś drobne elementy. Myślałem o skrętce poprowadzonej przez wszystkie punkty elektryczne w danym pomieszczeniu która mogłaby służyć jako zasilanie i komunikacja dla modułów (przynajmniej lokalnych). Co o tym sądzisz?
Commented: 17 czerwca 2017 at 13:33
Nie no, mam przecież tak z połowę (nawet ponad połowę) oświetlenia zrobionego w gwieździe, tyle, że to nie jest jedna gwiazda a mniej więcej trzy (trzy rozdzielnie) – może stąd nieporozumienie. Jednak oświetlenie w łazienkach, pokojach dzieci i wszelkich pomniejszych pomieszczeniach zrobiłem tradycyjnie. Gdybym robił to jeszcze raz, co najmniej łazienki i pokoje dzieci bym zrobił również z możliwością automatyzacji.
Moim zdaniem sprowadzenie wszystkich punktów świetlnych i wszystkich wyłączników do jednego miejsca jest rozwiązaniem najbardziej uniwersalnym, bo w tym momencie tylko od twej inwencji (i zawartości portfela) zależy, co sobie tam wykonasz. Technicznie możesz wszystko. Wadą tego rozwiązania jest to, że jeśli to faktycznie ma być jedna gwiazda, to rozdzielnia musi być ogromna. Dlatego warte polecenia wydaje mi się moje rozwiązanie z rozbiciem tego na podrozdzielnie.
W mieszkaniu może być problemem zarówno duża rozdzielnia, jak i kilka podrozdzielni i tu można się faktycznie zastanawiać nad dopuszkowymi modułami zasilanymi z takiej pętli skrętki.