A skoro o laniu mowa…

Sobota:
Piękna pogoda, słońce, ciepło… aż się chce z domu wyjść. Wyszliśmy zatem, całą rodziną na piknik naukowy (jak co roku), tamże spędziliśmy trochę czasu i z powrotem do domu. Tutaj szybkie ogarnięcie się, ciuchy robocze i oczywiście, ponieważ pogoda piękna, za się zabieram za kończenie klombu. Naszykowałem sobie wszystko i cudem jakimś nie zacząłem od rozmieszania zaprawy, tylko zająłem się czymś innym na chwilę. Nawałnica, jaka się rozpętała kilka minut później kładła nam szczyty co cieńszych drzew do poziomu 🙁 Oczywiście o robieniu klombu nie było mowy…

Niedziela: od rana pięknie, słonecznie. Więc znów, obudziwszy się skoro hejnał, śniadanie i w ciuchy robocze, tym razem prosto do klombu. Przykleiłem cztery cegły, zaczęło kropić. Przerwałem robotę, klnąc pod nosem na pie…[piiip] tygryskową chmurkę, co się przy… przychrzaniła, powiedzmy, idę do domu. Za pięć minut śladu po deszczu nie ma. Więc znów wychodzę, znów cztery cegły. I znów się rozpadało.

Ale wiesz co, droga chmurko? Możesz mnie skoczyć! No tam skoczyć, gdzie Jasiu pana majstra miał… nieważne! Skończyłem! Cały klomb wymurowany został, a że z uwagi na grasujące przelotne opady musiałem go od razu zafoliować, zdjęcia na dowód nie ma, się zrobi, się pokaże. Muszę go jeszcze z resztek zaprawy podoczyszczać. No i zastanowić się wraz z małżonką, czy go fugować, czy zostawić tak jak jest.

Dzięki ciągłym przerwom w pracach murarskich jednak udało się przyspieszyć prace nad Centrum Nawadniania. W ostatnich dniach cichcem sobie powstał zasilacz wraz ze sterowaniem elektrozaworami, na zdjęciu poniżej jego wnętrzności

Przetwornica w roli źródła prądu dla reszty elektroniki (również tej przyszłej, do zarządzania podlewaniem) oraz trzy kanały sterowania elektrozaworami. I płytka z przełącznikami, którymi elektrozawory póki co można załączać ręcznie. Właśnie przez te przełączniki musiałem wykonać manianę, na którą zorientowane osoby już może zwróciły uwagę: przełączniki okazały się być wyższe, niż zakładałem i całość nie mieściła się w obudowie. Ratując się dokonałem czynu straszliwego: sfrezowałem o 2mm obudowę transformatora 🙂 Uzwojeń frez nie sięgnął (zmierzyłem wcześniej grubość plastiku obudowy), a dzięki tej drobnej operacji wszystko udało się ładnie poskładać:

I zamknąć w obudowie, a tą wstawić w przygotowane na nią miejsce:

Obok zasilacza wolne miejsce na „rozum”, dolny rząd zajęty przez łączówki i zugi, zatkam go zaślepką. Jak ją kupię.

Na zakończenie jeszcze zdjęcie strony hydraulicznej zagadnienia, wiele się tu nie zmieniło, ot przybyła listwa z połączeniami (zasilanie pompy, elektrozaworów, miernik przepływu wody – zebrało się parę przewodów, jeszcze muszę tamtędy przerzucić Ethernet, bo na etapie kablowania niestety nie przewidziałem potrzeby mania LANu w piwnicy. Karygodne niedopatrzenie, wiem, na szczęście jednak na tym podobne wpadki jestem przygotowany i mam w rezerwie grubego peszla łączącego piwnicę z szachtem instalacyjnym. Przeciągnie się 🙂

This entry was posted in . Bookmark: permalink.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Archiwum

  • 2021 (3)
  • 2020 (2)
  • 2019 (8)
  • 2018 (9)
  • 2017 (24)
  • 2016 (66)
  • 2015 (39)

Wyszukiwanie

Licznik odwiedzin

0355852
Visit Today : 183
Hits Today : 578
Total Hits : 1161561
Who's Online : 5