Dla odmiany od dniesień na temat budowy domku na kuniej łapce historyjka z Łajzą (lat 5) w rolach głównych.
Wyobraźcie sobie: dość uroczysta kolacja z oakzji urodzin dziadka rzeczonego Łajzy, dorośli siedzą przy stole, rozmawiają o jakichś nudnych pierdołach, dziecię znudzone śmiertelnie postanowiło w końcu rozruszać towarzystwo. Celem rozruszania całkowicie spontanicznie i bez zbędnych zapowiedzi odśpiewał ni stąd ni zowąd pełnym głosem piosenkę:
Pójdźmy wszyscy do lodówki
po kiełbasę i parówki
powitajmy anananasa
co nam biega na golasa.
Tak, wiem, porządni rodzice powinni dziecko skarcić, wytłumaczyć, że była to piosenka niesmaczna, nie na miejscu i w ogóle. Ale cóż, nie daliśmy razy. Całkowicie niepedagogicznie popłakaliśmy się wszyscy ze śmiechu. Śledztwo odprawione potem wykazało, że Łajzę piosenki tejże nauczył Wyjątek, a ten z kolei zna ją od swojego kolegi ze szkoły. Tu śledztwo umarło. A piosenkę utrwalam ku pamięci. Dorośnie, zacznie dziewczyny sprowadzać, będzie o czym opowiadać 😀
Dodaj komentarz