Articles Written By: Jarek.P

Cośtaminator

Tytuł wpisu jest żywcem zerżnięty z jednego z odcinków Fineasza i Ferba, mający dzieci w odpowiednim wieku będą wiedzieć, nie mający w sumie nic nie tracą, ja zaś dodam tylko od siebie, że nazewnictwo stosowane przez Doktora Dundersztyca zawsze mi się podobało, a tu mi pasuje jak ulał 🙂

Żeby długo się nie rozwodzić – zrobione! Działa!

Czytaj dalej

Walentynki

Dla odmiany po wpisach technicznych, będzie o naszych dzieciach. O Łajzie konkretnie 🙂

Pisałem już nieraz o tym, że dzieciak jest kochliwy i przejawia wielki i w dodatku całkowicie samorodny talent w kierunku zostania Casanową. Wielu znacie 5-6latków, które same z siebie potrafią zauważyć, że mama albo koleżanka ma nową fryzurę bądź kolczyki, w dodatku komplementując to słowami w stylu „pięknie dziś wyglądasz”? Dodam tylko, że z domu tego nie wynosi raczej, ze wstydem muszę stwierdzić, że pod tym względem dość typowym małżonkiem jestem.

Czytaj dalej

Wytrawiarka na finiszu

Co tu dużo pisać, sami zobaczcie, jak to wygląda na chwilę obecną:

Kolorki oszałamiające (za to pasują do rolet, które mam w warsztatowych oknach), samo akwarium w tej chwili puste, ale mechanicznie już skończone. Jedyne, co zostało, to napisać soft, co też już jest zaczęte. Mam nadzieję, że w nadchodzącym tygodniu się uwinę, wtedy opiszę całą konstrukcję jako kolejny projekt w stosownym dziale 🙂

Przy okazji, na zdjęciu widać kolejną moją konstrukcję sprzed lat, emerytowany już (choć czasem się przydający jako drugi) zasilacz. Ten zbudowałem jakoś pod koniec studiów, a więc też już coś pod 20 lat ma, zbudowany na LM317, miał płynnie regulowane 10-obrotowym potencjometrem napięcie 2-25V/2A, do kompletu mierniczek (ze wskaźnika wysterowania) pokazujący napięcie i w założeniach również prąd, tylko, że wtedy dobranie bocznika pomiarowego odłożyłem „na później” i owo „później” nigdy nie nastąpiło. Cóż…

Czytaj dalej

Sprzedam Opla

Opel może nie całkiem do opla podobny, ale do sprzedaży przygotowany całkiem po motoryzacyjnemu. Zwłoki w formie wyjściowej już pokazywałem:

skorupa została jak należy polutowana, miejscami co prawda wymagała podsztukowania kawałkami wiaty przystankowej, ale cóż, taki już los szrotowej motoryzacji 🙂

Czytaj dalej

Akwarium

Jak to mówią, pierwsze koty za płoty, po nieudanym podejściu do wytrawiarki z mieszadłem mechanicznym, czas na wytrawiarkę można by rzec klasyczną, z napowietrzaniem. Tyle, że zamiast kupić gotowy zbiornik i utopić w nim akwariową grzałkę oraz napowietrzacz, trochę zaszalałem 🙂

Na zdjęciu widać gotowy zbiornik, pozbawiony jeszcze obudowy i jakiejkolwiek elektroniki, temperatura mierzona miernikiem, termostat „ręczny”, ale gdzieś, kurcze, musiałem płytki dla tej wytrawiarki zrobić, prawda?

Czytaj dalej

Wpis historyczny nr 2

Ja przepraszam, ale ja muszę. Zainspirowany komentarzem Bajcika pod poprzednim wpisem i ogólnie ogarnięty nostalgią towarzyszącą porządkowaniem wraz z bratem domu po naszych dziadkach, stwierdziłem, że swoją dawną elektronikę jednak muszę uwiecznić. Muszę i koniec. Bo trzymał tego nie będę, prędzej czy później wyląduje ona tam, gdzie jej miejsce, ale chociaż te zdjęcia po niej zostaną.

Tak więc, proszę wycieczki, zakładamy kapcie filcowe, okrycia wierzchnie oddajemy do szatni i idziemy rządkiem, niczego nie dotykając, bo po łapach! I nie gadać tam jeden z drugim, słuchać!

  • Eksponat 1, niestety, bez daty, ale to była jakoś połowa mojej szkoły średniej (czyli późne 80te), moduł woltomierza na będącym wówczas szczytem marzeń układzie C520D. Zwracam uwagę na wyprowadzenia w formie pętelek z miedzianego drutu, oklejonych wokół distalem oraz na radzieckie rezystory MŁT.Strona druku, na której widać wspominane pod komentarzem Bajcika w poprzednim wpisie skutki obcinania brzegów ścieżek skalpelem. Prawda, że „prawie” jak współczesna płytka robiona termo czy chemiotransferem? 😉

Czytaj dalej

Warsztat, warsztat…

Za sprawą zamieszczonego ostatnio przepisu na amatorskie płytki „całkiem jak z fotochemii” ruch na stronie mi się zrobił taki, że nawet dla serwera hostingowego okazało się to sporym zaskoczeniem (strona padła sobie niedługo po zamieszczeniu tamtego wpisu). Ewentualnie, jak jeden z kolegów z pl.misc.elektronika stwierdził – przerażeni wizją spadających na łeb obrotów producenci tanich laminatorów próbowali interweniować  :mrgreen:

Czytaj dalej

Transfer chemiczny

Rewolucja, mówię Wam, prawdziwa rewolucja się dzieje. Wszyscy elektronicy amatorzy, pracowicie robiący płytki przy pomocy termotransferu, wywalcie laminatory do piwnicy, oddajcie cichcem podprowadzane żonom/mamom żelazka, to już nie będzie potrzebne. Termotransfer jest zły. Chemiotransfer jest dobry. Jest bardzo dobry, a przy tym o wiele od termotransferu prostszy i nie wymagający żadnych specjalnych urządzeń typu laminator, czy żelazko.

Czytaj dalej

Trzymanko

„Trzymanko” to jedne z licznych słów stworzonych przez Wyjątka niedługo po tym, jak huncwot zaczął mówić, idealnie opisujących przedmiot, które miały opisywać i w związku z tym na stałe włączonych do naszego języka codziennego. Tytułowym trzymankiem zająłem się w oczekiwaniu na wycinanki do drugiej edycji wytrawiarki, a konkretniej, zatroszczyłem się o jakieś zamocowanie halogenowego żarnika mającego pełnić rolę grzałki w szklanej rurce, która będzie jej obudową.

Uprzedzając ewentualną krytykę wyrażoną wprost, bądź mamrotaną pod nosem, przy okazji stukania się w czoło – tak, wiem, że to, co opisuję poniżej to armata na wróble, złocona szczotka do mycia… sanitariatów i generalnie duży przerost formy nad treścią, ale cóż. Panowie mają różnorakie hobby. Na mecze nie chodzę, wódki nie piję, innych tradycyjnych męskich rozrywek, których nie śmiem precyzować też nie używam, to mogę się choć pobawić tego typu drobną twórczością? Mogę? 😉

Trzymanko w formie wydzierganego w Cadzie (solid edge) projektu:

2016-01-07_21-55-28

Czytaj dalej

Świat schodzi na psy.

Nasze starsze dziecię dostało w tym roku od Mikołaja zestaw „Mały Chemik”. Prezent fabrycznie zafoliowany, oceniając po zdjęciu na pudełku wydawał się być całkiem fajny. Mały zestaw, dla młodszego chemika, powiedzmy,  że nie spodziewałem się po nim cudów, ale i miałem nadzieję, że wpisze się choć trochę w rodzinne tradycje i będzie godnie kontynuował historię swojego własnego ojca, który na Młodym Chemiku, tym jedynie prawdziwym, produkcji radzieckiej sie wychował. Tak po prawdzie, tamten zestaw był prezentem otrzymanym przez mojego brata (dostał go pod choinkę w wieku już ciut starszym, niż obecne 9 lat Wyjątka), jednak to ja przy pomocy tegoż zestawu wypaliłem dziurę w rodzinnym stole, a potem drugą, w parkiecie, to ja eksplodowałem sobie probówkę (szklaną) trzymaną w dłoni, to ja mieszając z dzikiej, nieposkromionej ciekawości „to białe z tym czarnym, trochę niebieskiego i może jeszcze żółte, bo ładne” wywołałem reakcję o całkowicie niejasnym dla mnie charakterze, ale wymagającą ekspresowego (bardzo) wystawienia zlewki na balkon. Nie wspominając nawet o tym, że gdy wraz z całą klasą podstawówkową jechaliśmy do pobliskiego PGRu zbierać w czynie społecznym stonkę zrzucaną przez amerykańską agenturę na polskie ziemniaki, na wyprawę tą  pojechałem wyposażony w cały słoik środka, który miał tą stonkę czynić martwą 🙂 Tyle wspomnień, dla porządku jeszcze zdjęcie tego, co mieliśmy z bratem:

bolshoy_nabor_yunyy_himik

Czytaj dalej

Page 11 of 14« First...«910111213»...Last »